Syndrom oszusta po raz pierwszy opisano pod koniec lat 70. XX wieku. Zwrócono wówczas uwagę na to, iż wiele odnoszących sukcesy kobiet umniejsza swoje osiągnięcia i nie uważa, by były one ich własną zasługą. Dziś definiuje się to zjawisko jako przekonanie, że osiągnięty sukces nie jest wynikiem własnych kompetencji, lecz splotu okoliczności – pomimo zewnętrznych dowodów, że jest odwrotnie. Osoba z syndromem oszusta uważa, że otoczenie postrzega ją jako bardziej inteligentną i kompetentną niż jest w rzeczywistości. Naukowcy szacują, że 70% ludzi na całym świecie przynajmniej raz doświadczyło syndromu oszusta. Przyznało się do tego wiele znanych osób, w tym Tom Hanks czy Emma Watson. Przypuszcza się, że pod koniec swego życia z tego powodu mógł cierpieć także Albert Einstein.
“Zdrowa ilość refleksji i zwątpienia we własne siły może uchronić przed pochopnym postępowaniem – mówi Kay Brauer, współautor badania. – Jednak niektórzy ludzie są stale nękani ogromną ilością zwątpienia we własne siły, nawet pomimo dobrych wyników, takich, jak otrzymywanie dobrych stopni lub pozytywnych opinii w pracy. Myślą oni, że ich sukcesy nie są wynikiem ich umiejętności czy ciężkiej pracy, przypisują je okolicznościom zewnętrznym, na przykład szczęściu i przypadkowi, albo uważają, że ich wyniki są mocno przeceniane przez innych. Z drugiej strony zawsze bardzo biorą do siebie niepowodzenia, jako wynik ich własnych niedoskonałości.”
Początkowo przypuszczano, że syndrom oszusta dotyczy przede wszystkim kobiet. Dziś uważa się, że z jego powodu cierpią również mężczyźni. Naukowcy z Martin Luther University Halle-Wittenberg (MLU) przeprowadzili badanie, w którym wykazali, że zjawisko to występuje niezależnie od płci i wieku.
Do tej pory badano syndrom oszusta wyłącznie na podstawie ankiet lub opisów indywidualnych przypadków. Uczestnicy badań odpowiadają, w jakim stopniu zgadzają się z różnymi stwierdzeniami teoretycznymi, np. “trudno mi zaakceptować pochwałę” lub “obawiam się, że nie będę w stanie powtórzyć tego, co osiągnęłam/osiągnąłem”. Naukowcy z MLU postanowili sprawdzić, jakie wyniki otrzymają, gdy przeprowadzą badanie w warunkach rzeczywistych. W eksperymencie wzięło udział 76 osób. Ich zadaniem było wypełnienie szeregu testów na inteligencję. Później – niezależnie od rezultatu – otrzymali pozytywną informację zwrotną dotyczącą osiągniętych przez nich wyników. Na koniec zapytano ich, co ich zdaniem sprawiło, że tak dobrze sobie poradzili.
Odpowiedzi uczestników pozwoliły badaczom wyciągnąć pewne wnioski. Przede wszystkim nasilenie syndromu oszusta nie było w żaden sposób związane z wiekiem, płcią ani z ilorazem inteligencji, określanym na podstawie wyników testów. Potwierdziło się również przypuszczenie, że osoby ze skłonnością do ulegania temu zjawisku dewaluują swoje obiektywne osiągnięcia i przypisują je przyczynom zewnętrznym, takim jak szczęście czy przypadek.
Syndrom oszusta nie jest uważany za chorobę psychiczną czy zaburzenie. Jednak cierpiące na nie osoby wykazują zwiększoną podatność na depresję. Dlatego lepsze poznanie tego zjawiska jest tak ważne. Może bowiem przyczynić się do lepszego zgłębienia mechanizmu powstawania depresji – najczęściej występującego zaburzenia psychicznego na świecie.