Niemal każde dziecko doskonale zna stan “bujania w obłokach”, czyli przenoszenia się w myślach do świata fantazji. Jednak wygląda na to, że ta umiejętność ginie wraz z osiągnięciem dorosłości. Erin Westgate, która wykłada psychologię na Uniwersytecie Florydy, pragnie pomóc ludziom ponownie odnaleźć drogę do krainy wyobraźni. Zdolność do snucia marzeń może bowiem wspierać dobre samopoczucie, chronić przed stresem, a nawet zwiększać tolerancję na ból. Jej najnowsze badanie, opublikowane w czasopiśmie “Emotion”, przyniosło nieoczekiwane rezultaty.
Zespół Westgate przeprowadził dwa niezależne eksperymenty. Uczestnicy pierwszego zostali poproszeni o snucie pozytywnych i znaczących myśli lub o myślenie spontaniczne. Przykładowo spontaniczna przyjemna myśl dotyczy jedzenia lodów, a znacząca i świadoma – osiągnięciu zamierzonego celu. Następnie wskazywali poziom łatwości, z jaką przychodziły do nich marzenia oraz poziom przyjemności, jaką z nich czerpali. Naukowcy przypuszczali, że doświadczenie badanych w pierwszym przypadku będzie bardziej satysfakcjonujące, niż w drugim. A jednak wyniki były dokładnie odwrotne – uczestnicy raportowali trudności z koncentracją, nudę i zniechęcenie w przypadku myślenia o znaczących dla nich kwestiach. Westgate była zupełnie zdezorientowana – dopóki nie przyjrzała się tematom, które wybierali badani. Okazało się, że często uznawali za “znaczące” przygnębiające zagadnienia. Westgate zrozumiała, że trudno im było samodzielnie znaleźć tematy, o których rozważania byłyby jednocześnie przyjemne i znaczące.
“Wyniki ujawniły, że świadome pozytywne myślenie jest słabo wykształconym narzędziem poznawczym. To zła wiadomość, ponieważ myślenie dla przyjemności jest istotnym aspektem zdrowia psychicznego. Niestety wymaga ono sporych zasobów: myślący jest scenarzystą, aktorem, reżyserem i widownią przedstawienia rozgrywanego w umyśle. Na szczęście tę umiejętność można rozwijać” – opowiada Westgate.
W drugim eksperymencie badaczka postanowiła sprawdzić jak można pomóc ludziom w snuciu budujących myśli. W tym celu kolejna grupa uczestników otrzymała listę pełną przykładów, które były jednocześnie pozytywne i znaczące. Po zapoznaniu się z nimi zostali poproszeni na przemian o myślenie świadome lub spontaniczne oraz opisanie wrażeń towarzyszących myślom. Tym razem wyniki były zupełnie inne – na obu skalach (przyjemności i łatwości) uczestnicy ocenili snucie znaczących – tym razem pozytywnych – marzeń znacznie wyżej niż poprzednio. Zatem po otrzymaniu wskazówek badani o wiele łatwiej przywoływali wspierające treści mentalne. Tę wiedzę można wykorzystać w codziennym życiu, pobudzając się do marzenia o satysfakcjonujących zagadnieniach – przyjemnych wspomnieniach, przyszłych osiągnięciach lub zdarzeniach, na które czekamy z niecierpliwością.
Pogrążanie się w marzeniach mogą być antidotum na nudę – która często prowokuje agresywne zachowania. Jednak ich jakość jest tutaj kluczowa, bowiem negatywne nawracające myśli stanowią główny objaw zaburzeń depresyjnych. Dlatego warto świadomie rozwijać zdolność do wyobrażania sobie pozytywnych scenariuszy. Na podstawie wyników swoich badań Westgate proponuje włączyć regularne ćwiczenia wyobraźni do strumienia codziennych zajęć. Zdolność ta działa najlepiej, gdy umysł jest minimalnie zajęty innymi zadaniami, np. myciem zębów lub gotowaniem. Właśnie wtedy warto puścić wodze fantazji i pozwolić sobie na przyjemne, znaczące marzenia. Kolejna sytuacja, w której możemy ćwiczyć wyobraźnie, to czekanie – zamiast “zabijać czas” wpatrując się w ekran smartfona możemy przenieść umysł np. na biwak (bądź inne przyjemne dla nas miejsce). Wraz z rozwojem umiejętności marzenia zwiększa się także nasza “rezerwa” pozytywnych myśli, z których możemy skorzystać w stresujących sytuacjach. Dzięki temu wzrasta również odporność na stres.