Jednym z nadrzędnych celów medycyny w całej historii ludzkości wydaje się zniesienie bólu. Próbowano tego dokonać na najróżniejsze sposoby. Jednym z nich jest medytacja uważności. Jej zwolennicy twierdzą, że istotą jej działania jest to, że medytujący skupia się na swoich odczuciach i stara się przyjąć je takimi, jakie są. Dzięki temu, że powstrzymuje się od ich oceniania, przestają one być tak dotkliwe. W ciągu ostatnich lat metodą tą zainteresowali się naukowcy.
“Jedną z głównych zasad uważności jest to, żeby dystansować się do swoich odczuć – mówi Fadel Zeidan, współautor badania. – Trening służy temu, żeby doświadczać myśli i wrażeń bez przywiązywania do nich swojego ego lub poczucia siebie. Teraz w końcu widzimy, jak to działa w mózgu podczas, gdy doświadcza się ostrego bólu.”
Zespół badawczy z University of California San Diego zaprojektował eksperyment, który pozwolił sprawdzić, jak medytacja uważności wpływa na odczuwanie bólu. 40 ochotnikom zaaplikowano serię nieprzyjemnych bodźców termicznych i rejestrowano aktywność ich mózgów. Następnie ochotnicy ocenili średni poziom odczuwanego bólu. Potem zostali podzieleni na dwie grupy. Jedna z nich ukończyła kurs medytacji uważności, obejmujący 4 20-minutowe sesje. Podczas treningu instruowano ich, aby skupiali się na oddechu i ograniczyli przetwarzanie autoreferencyjne, aby zaakceptowali swoje myśli oraz odczucia i pozwolili im odejść bez oceniania ich lub reagowania na nie. Członkowie drugiej grupy – kontrolnej – również uczestniczyli w czterech sesjach, ale nie trenowali podczas nich medytacji, tylko słuchali audiobooka. Ostatnim etapem była ponowna ekspozycja na bodźce cieplne połączona ze skanowaniem mózgu. Naukowcy poinstruowali osoby z grupy, która przeszła szkolenie, by w tym czasie medytowali. Grupa kontrolna po prostu odpoczywała z zamkniętymi oczami.
Analiza wyników badania ujawniła, że medytacja mindfulness naprawdę działała. Ocena intensywności i dotkliwości bólu dokonana przez stosujących ja uczestników była o ponad 30% mniejsza niż przed treningiem. Skany aktywności mózgu wykazały, że efektowi temu towarzyszyło zmniejszenie synchronizacji między wzgórzem a strukturami sieci trybu domyślnego, czyli tymi obszarami, które są aktywne wówczas, gdy dana osoba przetwarza własne myśli i uczucia (nie skupiając się na bodźcach ze świata zewnętrznego) lub po prostu buja w obłokach. Jedną z tych struktur jest przedklinek, zaangażowany w zachowanie świadomości i “wyłączający się” podczas utraty przytomności. Inny przykład to brzuszno-przyśrodkowa kora przedczołowa, która przetwarza to, jak dana osoba odnosi się do swoich doświadczeń i jaką przypisuje im wartość. Im mniejsza była aktywność elementów sieci trybu domyślnego lub im mniej sieć ta była zsynchronizowana ze wzgórzem, tym większej ulgi w bólu doznawał uczestnik badania.
“Dla wielu osób zmagających się z przewlekłym bólem tym, co najbardziej wpływa na jakość ich życia często jest nie sam ból, ale psychiczne cierpienie i frustracja, które się z nim wiążą – mówi Fadel Zeidan. – Ich ból staje się częścią tego, kim są jako osoby. Nie mogą przed nim uciec, a to pogłębia ich cierpienie.”
Naukowcy przypuszczają, że medytacja mindfulness pomaga unikać autoreferencyjnej oceny bólu, a dzięki temu sprawia, że staje się on znacznie łatwiejszy do zniesienia. Dużą zaletą tej metody jest fakt, że jest ona całkowicie bezpłatna i można ją praktykować w dowolnym miejscu. Może też przyczynić się do zmniejszenia zapotrzebowania na leki, co jest istotne w przypadku leczenia bólu przewlekłego, gdyż wymaga to często dużych ilości silnych analgetyków.